Są takie dni, kiedy zmęczenie wlewa się w każdą komórkę ciała.
Nie takie zwykłe – po ciężkiej pracy czy nieprzespanej nocy.
Ale głębokie.
To, które nie mija po godzinie odpoczynku ani po weekendzie na kanapie.
To, które mówi:
„Nie chodzi już tylko o zmęczenie ciała.
Chodzi o to, że Twoja dusza potrzebuje ciszy.”
Zmęczenie, które drenuje z marzeń.
Zmęczenie, które zabiera kolory świata.
Zmęczenie, które mówi cicho, ale bardzo wyraźnie:
„Zatrzymaj się. Inaczej zgubisz siebie.”
To nie jest porażka.
To nie jest znak, że jesteś „nie dość silna”.
To Twój wewnętrzny system ostrzegawczy.
Twój organizm i Twoja dusza próbują Cię ochronić.
Wołają o coś więcej niż odpoczynek.
O:
Może nie więcej zadań do odhaczenia.
Może nie jeszcze jednej motywującej książki.
Może nie jeszcze szybszego biegu.
Może potrzebujesz przestać.
Usiąść w ciszy.
Pozwolić sobie na to, by nie musieć być niczym więcej niż sobą.
Nie zawsze chodzi o to, by być silniejszą.
Czasem chodzi o to, by być prawdziwą.
O siebie. O swoje granice. O swoje światło, które nie ma być wiecznie włączone dla innych.
Jeśli dziś jesteś zmęczona tak bardzo, że trudno Ci nawet sięgnąć po pomoc – wiedz, że nie jesteś sama.
I że właśnie w tej chwili zasługujesz na najwięcej łagodności.
Dla siebie.
Nie dla świata.
Dla siebie.