Wewnętrzna Moc. Nie musisz jej zdobywać. Musisz ją sobie oddać.

Kasia
06-07-2025

5 min

Słowo „moc” zostało dziś wypolerowane do granic.

Mówi się o niej jak o marce kosmetyków albo haśle kampanii.

W reklamach wygląda jak kobieta w idealnym garniturze, z błyskiem w oku i pewnym krokiem.

Ale prawdziwa wewnętrzna moc nie zawsze wygląda dobrze na zdjęciach.

Czasem jest zapłakana. Czasem rozwalona. Czasem mówi „dość” – w środku śmiechu innych.

Bo moc nie zawsze jest widowiskowa. Ale zawsze jest prawdziwa.


Moc nie rodzi się z wysiłku – tylko z prawdy

Nie z prób dopasowania się. Nie z bycia „silną kobietą”, która wszystko zniesie.

Nie z udawania, że nic się nie stało, kiedy wszystko się właśnie zawaliło.

Prawdziwa moc zaczyna się wtedy, gdy przestajesz grać – i wracasz do siebie.

To nie „power look”.

To wewnętrzne „nie zgadzam się”, które przestajesz tłumić.

To moment, w którym nie milczysz, tylko zaczynasz mówić.

Nie próbujesz nikomu się przypodobać – tylko stoisz po swojej stronie.


Czasem Twoja moc to łzy, które wreszcie wypuściłaś

Niektóre kobiety uczono, że płacz to słabość.

Że trzeba „trzymać fason”. Że „nie wypada”. Że „bądź silna”.

Tymczasem zdolność do bycia ze sobą naprawdę – również w bólu – to jedna z największych sił.

Bo jeśli potrafisz nie uciec od siebie w najtrudniejszym momencie – jesteś silniejsza niż pół świata.

Nie musisz się już zbierać „do ludzi”, robić dobrej miny i mówić, że „wszystko okej”.

Twoje łzy to też język.

Czasem najuczciwszy, jaki masz.


Nie musisz być „do zniesienia” dla wszystkich

Twoja moc nie polega na tym, że wszyscy Cię lubią.

Polega na tym, że Ty siebie nie porzucasz – nawet wtedy, gdy nikomu to nie pasuje.

Nie musisz być cicha, miła, łagodna – jeśli w Tobie akurat kipi.

Nie musisz uśmiechać się, gdy coś w Tobie krzyczy.

Nie musisz tłumaczyć się z tego, że jesteś „za bardzo”.

Bo może to właśnie w tej intensywności mieszka Twoja prawda.

I może to właśnie ta prawda jest początkiem Twojej siły.


Prawdziwa moc nie mówi: „jestem lepsza” – mówi: „jestem sobą”

To nie gra o wpływy, nie wyścig na sukcesy, nie udowadnianie niczego nikomu.

To powrót do siebie – pełnej, nieprzyciętej, bez filtra.

To stan, w którym:

– nie sprzedajesz siebie za spokój innych,

– nie wybierasz relacji, w których musisz się tłumić,

– nie podejmujesz decyzji z lęku,

– nie poświęcasz się, żeby pasować.

Twoja moc to Ty – cała.

Nie wykrojona wersja. Nie poprawiona.

Prawdziwa. Obecna. Wolna.


Jak wracać do swojej mocy? (praktycznie)

W TUWEO nie zatrzymujemy się na inspiracji.

Pracujemy z tym, co prawdziwe – nawet jeśli boli.

Jeśli chcesz wracać do siebie, możesz zacząć od prostych, codziennych kroków:

– Zadaj sobie codziennie pytanie: „Co dzisiaj czuję naprawdę?”

– Sprawdź, gdzie w ciągu dnia udajesz, że coś Cię nie rusza.

– Zobacz, czy Twoje „tak” naprawdę jest „tak” – czy raczej: „żeby nie robić problemu”.

– Daj sobie zgodę na bycie niewygodną – nawet jeśli ktoś się skrzywi.

– Rozmawiaj z kimś, kto widzi Cię naprawdę – nie tylko te fragmenty, które pasują do ich obrazka.

To nie są spektakularne gesty.

To codzienna praktyka bycia sobą – bez zgody na tłumienie, wyciszanie, grzeczne „znikanie”.


Twoja moc nie zniknęła. Może tylko została przyprószona.

Twoja wewnętrzna moc nie jest czymś, co trzeba zdobyć.

Ona tam jest. Zawsze była.

Czasem tylko została przykryta oczekiwaniami, maskami, miłym uśmiechem.

Ale jeśli dziś czujesz, że coś w Tobie się budzi – nie zagłuszaj tego.

To nie jest bunt. To nie jest egoizm.

To Twój powrót.

Do Siebie.

Do prawdy.

Do mocy.

Jeśli czujesz, że to Twój moment – odezwij się.

Nie oferuję gotowych recept.

Ale pomogę Ci poskładać się tak, byś znów mogła stanąć na swoich nogach.

Po swojemu. Z nutą chili.