Każdy z nas ma swoją jasną stronę.
Uśmiechy, sukcesy, dobre słowa, te cechy, które chętnie pokazujemy światu.
Ale każdy z nas ma też swoją stronę, której wolelibyśmy nie oglądać – ani w sobie, ani w innych.
To jest cień.
Zazdrość.
Wstyd.
Lęk.
Agresja.
Te wszystkie emocje, których się wypierasz. Te myśli, które zamiatasz pod dywan. Te reakcje, o których mówisz potem: „to nie byłam ja”.
Ale to też jesteś Ty.
Cień to nie diabeł, którego trzeba wygnać.
Cień to część Ciebie, której jeszcze nie chcesz zobaczyć.
Psychologia nazywa to „wyparte części osobowości”.
Duchowość – „ciemna strona duszy”.
Ja nazywam to po prostu tą częścią Ciebie, która najbardziej woła o uwagę.
Bo dopóki nie zobaczysz swojego cienia, on steruje Tobą z ukrycia.
To on sprawia, że wybuchasz, kiedy nie chcesz.
To on sprawia, że milkniesz, kiedy chciałabyś powiedzieć.
To on sprawia, że boisz się ruszyć do przodu, choć całym sercem tego pragniesz.
Bo cień obnaża.
Pokazuje rzeczy, które nie mieszczą się w obrazie „dobrej, grzecznej, silnej, ułożonej”.
Wstyd mówi: „Ukryj się, bo inaczej Cię odrzucą.”
Zazdrość szepcze: „Nie powiedz tego, bo wyjdziesz na gorszą.”
Lęk ostrzega: „Nie próbuj, bo się ośmieszysz.”
I tak powstaje codzienna maska.
Uśmiech na twarzy, choć w środku pękasz.
„Nic się nie stało”, choć serce krzyczy.
Bycie miłą i pomocną, choć czujesz, że ktoś właśnie przekracza Twoje granice.
Możesz udawać, że go nie ma.
Możesz go przykrywać perfekcją, pracą, uśmiechem, byciem „silną”.
Ale cień nie znika. On czeka. I wraca – w najmniej odpowiednim momencie.
Wraca jako wybuch.
Wraca jako choroba ciała.
Wraca jako poczucie pustki, które czujesz nawet wtedy, gdy „masz wszystko”.
Bo cień nie chce Cię zniszczyć.
Cień chce, żebyś go zobaczyła.
Zaczynasz rozumieć.
Cień przestaje być wrogiem. Staje się nauczycielem.
1. Nazwij go.
Zapisz: „Zazdroszczę, bo…”, „Wstydzę się, że…”, „Boję się, że…”.
Nazwanie to pierwszy krok.
2. Zauważ, kiedy wraca.
Kiedy ktoś Cię najbardziej irytuje – zatrzymaj się. To zwykle Twój cień odbija się w drugim człowieku.
3. Zadaj mu pytanie.
„Czego chcesz mnie nauczyć?” – i zapisz pierwszą odpowiedź, nawet jeśli brzmi banalnie.
4. Nie uciekaj.
Cień nie jest po to, by go wymazać. Jest po to, by go zobaczyć i włączyć do całości.
Nie ma światła bez cienia.
I nie ma Ciebie bez obu.
Twoja wolność zaczyna się tam, gdzie przestajesz bać się swojego cienia.
Bo wtedy już nic nie ma nad Tobą władzy.
Jeśli czujesz, że chcesz nauczyć się spotykać ze swoim cieniem – w bezpiecznej przestrzeni, krok po kroku – zapraszam Cię do współpracy indywidualnej.
Możesz do mnie napisać prywatnie.
Bo czasem najodważniejszym krokiem nie jest walka ze światem.