Są zdania, które słyszałaś tak wcześnie, że nawet nie pamiętasz ich pierwszego brzmienia.
Ale pamiętasz ich echo, w gardle, w brzuchu, w decyzjach, których nie mogłaś podjąć, w granicach, których nie wolno Ci było mieć.
Słowa z dzieciństwa nie odchodzą.
One w nas pracują.
Niektóre leczą.
Ale te, o których dziś mówimy, kalibrują Cię do małej wersji siebie.
Do wersji „bezpiecznej”, „łatwej”, „grzecznej”.
„Dzieci i ryby głosu nie mają.”
„Nie rób scen.” „Co ludzie powiedzą?”
„Nie bądź egoistką.”
„Dziewczynki nie krzyczą.”
„Bądź wdzięczna za wszystko.”
„Nie wychylaj się.”
One nie były tylko zdaniami.
One były instrukcją obsługi świata, którą dostałaś zanim wiedziałaś, że możesz ją odrzucić.
I dziś chcę Ci o tym opowiedzieć, nie po to, żeby wracać do bólu, ale żeby rozkuć kajdany, które nadal nosisz, choć są już tylko wspomnieniem.
Te zdania miały jeden cel:
żebyś przetrwała w świecie dorosłych, którzy sami nie radzili sobie z emocjami.
„Nie krzycz”, bo oni nie umieli regulować własnych.
„Nie bądź egoistką”, bo nie znali granic.
„Nie rób scen”, bo sami bali się konfrontacji.
„Nie wychylaj się”, bo świat ich nauczył, że widoczność kosztuje.
Więc nie było miejsca na Twoją prawdę.
Na Twój głos.
Na Twoje „nie chcę” i „tak czuję”.
Zostało Ci jedno zadanie: dostosuj się, żeby było spokojnie.
Ale spokój za taką cenę jest zawsze iluzją.
Bo jeśli świat wokół Ciebie jest spokojny, a Ty w środku płoniesz i milczysz, to nie jest spokój.
To jest wygodne dla innych milczenie.
To nie jest teoria.
To jest codzienność:
bo wciąż słyszysz: „nie rób scen”.
bo echo mówi: „bądź grzeczna”.
żeby nikt nie pomyślał, że jesteś „egoistyczna”.
bo „co ludzie powiedzą”.
bo „dziewczynki nie krzyczą”.
bo byłaś uczona, że „powinnaś być wdzięczna”.
choć wiesz, że mogłabyś świecić.
To nie jest Twój brak odwagi.
To nadal aktywny program, który miał Cię chronić, a teraz Cię trzyma.
To nie są Twoje zdania.
To nie jest Twoja prawda.
To nie jest Twoje dziedzictwo.
To jest pakiet lęków poprzednich pokoleń, który nosisz jak sweter po kimś dużo mniejszym.
Dlatego tak Ci ciasno.
Dlatego tak Ci trudno oddychać, mówić, stawiać granice.
Bo to, co miało Cię wychować, nauczyło Cię znikać.
Ale jesteś dorosła.
A dorosła kobieta ma prawo przestać być grzeczną.
Poniżej masz praktykę TUWEO konkretną, skuteczną, głęboką.
To jest proces, w którym
z „grzeczności” przechodzisz do prawdy,
z „posłuszeństwa” do tożsamości,
z „dopasowania” do wolności.
Usiądź dziś na 5 minut.
Wypisz wszystkie zdania, które pamiętasz, te, które bolały, te, które kształtowały.
Nie oceniaj.
Tylko nazwij.
„Nie przesadzaj.”
„Nie bądź egoistką.”
„Nie marudź.”
„Co ludzie powiedzą?”
„Przestań się wygłupiać.”
„Nie krzycz.”
„Jakoś to będzie.”
To pierwszy krok do wolności.
To, co nazwane przestaje rządzić w ukryciu.
Weź jedno z tych zdań. Tylko jedno.
Zamknij oczy.
Powiedz je na głos.
I zapytaj ciało:
Nie próbuj tego naprawiać.
Po prostu zauważ.
To zdanie nie jest Tobą.
To jest pamięć.
Weź to samo zdanie i odpowiedz z poziomu dorosłej siebie.
Przykłady:
„Dzieci i ryby głosu nie mają.”
„Ja mam głos. I będę go używać.”
„Nie rób scen.”
„Moje emocje są prawdziwe.”
„Nie bądź egoistką.”
„Moje potrzeby są ważne.”
„Dziewczynki nie krzyczą.”
„Moja złość jest informacją, nie zagrożeniem.”
To nie afirmacje.
To reakalibracja tożsamości.
Napisz to ręcznie:
„Już nie jestem tą dziewczynką, która…”
i dokończ je 10 razy.
To bardzo mocne.
To połączenie przeszłości i teraźniejszości.
To moment, w którym przestajesz się z nią utożsamiać, a zaczynasz ją prowadzić.
Jesteś dorosłą kobietą
Masz głos.
Masz granice.
Masz prawo czuć.
Masz prawo wybierać.
Masz prawo nie być „miła”.
Masz prawo być sobą, całą.
A te zdania?
To tylko echo.
Echo, które możesz wreszcie uciszyć swoim „już nie”.
Bo grzeczność była strategią przetrwania.
Ale prawda jest strategią życia.