PRAWDA. NIE TA MIŁA. TA, KTÓRA CIĘ BUDZI.

Kasia
29-06-2025

3 min

Są takie momenty, kiedy wszystko się w Tobie buntuje.

Kiedy już nie możesz dłużej udawać, że „jest okej”.

Nie dlatego, że świat się zawalił.

Tylko dlatego, że Ty się już nie mieścisz w tym, co było.

Bo prawda nie przychodzi z hukiem.

Ona przychodzi cicho.

Jak dreszcz.

Jak skurcz w żołądku, gdy znowu się zgodziłaś, choć w środku krzyczało „NIE”.

Jak to dziwne zmęczenie, które pojawia się, gdy jesteś z ludźmi, przy których nie możesz być sobą.

Nie chodzi o to, żeby robić rewolucję.

Nie chodzi o to, żeby nagle zrzucać wszystko i wszystkich.

Chodzi o to, żeby przestać siebie tłumić.

Żeby w końcu poczuć ulgę, że nie musisz już udawać.

Prawda nie rani.

Rani milczenie wobec siebie.

Rani to, że się uśmiechasz, gdy w środku pękasz.

Rani to, że codziennie odgrywasz rolę, która nikogo nie ratuje – a Ciebie powoli gasi.

Prawda uzdrawia.

Nie od razu.

Czasem przez ból.

Ale to nie jest ból zniszczenia.

To ból zrzucania masek, które i tak już dawno przestały Ci pasować.

Czasem boisz się prawdy, bo wiesz, że coś się zmieni.

Że nie będzie już odwrotu.

I masz rację.

Prawda zawsze coś zabiera.

Zabiera złudzenia.

Zabiera to, co udawane.

Zabiera relacje, które opierały się na Twoim milczeniu.

Ale na ich miejsce przychodzi coś innego:

Oddech.

Cisza.

Wolność, która nie krzyczy – ale nie znika, nawet gdy nikt jej nie widzi.

Prawda nie musi być krzykiem.

Czasem to jedno zdanie, które wypowiadasz sama do siebie:

„Nie chcę już tak.”

„To mnie boli.”

„Już wystarczy.”

I wtedy zaczyna się zmiana.

Nie spektakularna.

Ale realna.

Krok po kroku.

W stronę siebie.

To nie jest łatwa droga.

Bo prawda ma swoje konsekwencje.

Nie można jej wypowiedzieć, a potem udawać, że nic się nie stało.

Nie można jej odnieść do sklepu jak nietrafionego zakupu.

Ale można się w niej w końcu rozgościć.

I powiedzieć:

„To jestem ja.”

Bez tłumaczenia.

Bez wygładzania.

Bez przepraszania.

Nie wszyscy to zrozumieją.

Nie każdy zostanie przy Tobie.

Ale Ty — wreszcie zostaniesz przy sobie.

I to jest najważniejsze.