Nie da się żyć w prawdzie i wciąż wszystkim pasować.
To, co prawdziwe, rzadko bywa wygodne.
Prawda nie głaszcze, ona obnaża.
I właśnie dlatego jest tak cholernie wyzwalająca.
Przez lata uczono Cię, że warto być miłą.
Że pokora to cichość, a dobroć to uległość.
Że lepiej przygryźć język niż zburzyć czyjś spokój.
Że jeśli jesteś sobą, ale komuś to przeszkadza to Ty powinnaś się dostosować.
Nie.
Nie powinnaś.
Bo każda próba bycia „łatwą do lubienia” kończy się tak samo,
wypaleniem, pustką i cichą niezgodą w środku.
Odwaga bycia nielubianym nie jest buntem.
To decyzja, że Twoja prawda jest ważniejsza niż cudze oczekiwania.
To moment, w którym przestajesz się kurczyć, by komuś było wygodniej.
Zaczynasz oddychać.
Kiedy przestajesz udawać, świat się rozsuwa.
Jedni zostają.
Inni odchodzą.
Ale Ty wreszcie zostajesz ze sobą.
Nie każdy uniesie Twoją autentyczność, bo prawda w człowieku potrafi uwierać tego, kto jeszcze żyje z kompromisu.
I to jest w porządku.
Nie muszą Cię rozumieć, żebyś mogła być sobą.
Bycie nielubianą czasem boli.
Bo tracisz tych, przy których dawniej byłaś „bezpieczna”.
Ale tak naprawdę tracisz tylko iluzję bezpieczeństwa.
Zyskujesz przestrzeń.
I siebie w wersji nie do cofnięcia.
To nie jest odwaga krzyku.
To odwaga ciszy, w której nie tłumaczysz się z tego, kim jesteś.
Przyszłaś, żeby być prawdziwa.
Żeby wnosić światło tam, gdzie ludzie wolą półcień.
Żeby przypominać innym, że da się żyć bez masek.
Nie musisz być lubiana, żeby być kochana.
Nie musisz być poprawna, żeby być dobra.
Nie musisz być akceptowana, żeby być wartościowa.
Twoja dusza nie przyszła tu po aprobatę.
Przyszła po wolność.
Zauważ, gdzie chcesz się dopasować.
Zatrzymaj się, gdy łapiesz się na myśli: „co oni o mnie pomyślą?”.
Oddychaj.
Nie reaguj automatycznie.
Sprawdź, czy to naprawdę Twoje – czy tylko echo dawnych oczekiwań.
Nie tłumacz się ze swojej prawdy.
Kiedy czujesz, że robisz coś w zgodzie ze sobą nie szukaj potwierdzenia.
Zaufaj temu, co czujesz, nawet jeśli inni mają miny jak po burzy.
Pozwól, żeby ktoś Cię nie lubił.
Świadomie.
Bez prób naprawiania, tłumaczenia się, udobruchania.
Zobacz, że świat się nie zawali, a Ty czujesz się… lżej.
Nie wchodź w dyskusję z niezrozumieniem.
Nie każda relacja jest miejscem na ewolucję.
Nie musisz tłumaczyć komuś, kto nie chce widzieć.
Zachowaj energię dla tego, co naprawdę żywe.
Zamień potrzebę aprobaty na ciekawość.
Zamiast pytać: „czy mnie lubią?”, zapytaj:
„co we mnie tak ich porusza, że reagują?”.
To zmienia wszystko.
Zrób listę 5 sytuacji, w których ostatnio się wycofałaś, bo bałaś się, że ktoś się obrazi lub odsunie.
A potem wybierz jedną z nich i powiedz sobie:
„Następnym razem zostanę przy sobie.”
Nie musisz robić nic więcej.
Samo to zdanie zaczyna przesuwać rzeczywistość.
Nie każdy Cię zrozumie.
Nie każdy Cię polubi.
Ale każdy, kto sam odważył się być sobą rozpozna Cię natychmiast.