Nie potrzebujesz ratunku

Kasia
02-11-2025

4 min

Przez pół życia uczysz się, że ktoś „mądrzejszy” wie lepiej.

Że ktoś Ci powie, jak żyć, co robić, jak kochać, jak wyglądać, jak mówić, żeby pasować.

Że ktoś inny zatwierdzi Twoją wartość.

I że dopiero wtedy możesz odpocząć.

Tylko że ten ktoś nigdy nie przychodzi.

A Ty stoisz w miejscu, dobra, mądra, odpowiedzialna, zmęczona.

Znasz wszystkie zasady, książki, techniki, intencje, afirmacje.

Ale w środku coś wciąż czeka.

Na moment, w którym ktoś w końcu Cię zobaczy.

Powie: „zrobiłaś wystarczająco, możesz już odetchnąć”.

Nie przychodzi.

Bo nikt nie ma Cię uratować.

Bo Ty już nie potrzebujesz ratunku.


Urok bycia bezsilną

Przez lata uczą nas, że słabość przyciąga miłość.

Że jak jesteś „miła” i „pokorna”, to ktoś się Tobą zaopiekuje.

Że jak nie będziesz za dużo wymagać, to Cię nie zostawią.

Więc udajemy bezradność, zamiast ćwiczyć moc.

Czekamy.

Na lepszy moment.

Na aprobatę.

Na sygnał, że można ruszyć.

Ale to czekanie to najgorsza forma samoopuszczenia.

Bo każda minuta, w której nie wybierasz siebie, to minuta, w której świat mówi: „dobrze, poczekam aż dojrzejesz do decyzji”.

Kiedy pomaganie staje się ucieczką

Znasz to?

Pomagasz wszystkim.

Wspierasz, tłumaczysz, pocieszasz, łagodzisz.

Czasem nawet ratujesz.

Bo jak ratujesz innych, nie musisz słyszeć swojego bólu.

Jak jesteś potrzebna nie musisz czuć, że sama potrzebujesz.

To iluzja sensu, która trzyma Cię przy życiu… aż przestaje działać.

Bo przychodzi dzień, w którym nie masz już siły być cudzym ratunkiem.

Bo chcesz, żeby ktoś zapytał: „a Ty? Jak się czujesz?”

Tylko że tego pytania nie usłyszysz, dopóki nie zadasz go sobie.


Ratuj siebie z bycia wybawicielką

Nie musisz już dźwigać świata.

Nie musisz naprawiać, tłumaczyć, nosić cudzego chaosu jak orderu.

Nie jesteś tu po to, żeby zadowalać.

Jesteś tu po to, żeby żyć.

Naprawdę, w pełni, nie na próbę.

Ratuj siebie nie z tragedii, tylko z roli.

Z roli tej, która zawsze daje więcej, niż ma.

Z roli tej, która udaje, że nie potrzebuje nic.

Z roli tej, która nie prosi, żeby nie rozczarować.

Bo kiedy zaczynasz mówić „nie”, świat na chwilę się zatrzymuje, a potem zaczyna Cię słuchać.


Moc decyzji

Nie ma magicznej drogi.

Nie ma objawienia, które Ci powie: „teraz jesteś gotowa”.

Gotowość przychodzi w momencie, gdy przestajesz się bać własnej decyzji.

Nie potrzebujesz planu.

Potrzebujesz decyzji.

Nie potrzebujesz odwagi.

Potrzebujesz zgody, że możesz się bać i tak pójść dalej.

Nie potrzebujesz ratunku.

Potrzebujesz siebie w całości.


Prawdziwa wolność

Wolność nie wygląda jak film o superbohaterce.

Nie ma fajerwerków, nie ma gromów.

Wolność to cisza, w której po raz pierwszy od dawna czujesz spokój, bo nie musisz już prosić nikogo o pozwolenie, żeby być sobą.

To moment, w którym przestajesz tłumaczyć swoje „nie” i nie szukasz już poklasku za swoje „tak”.

To ten oddech, gdy czujesz, że możesz sama.

Nie z dumy, tylko z prawdy.

Bo prawdziwa siła nie rodzi się z bycia ratowaną.

Rodzi się z decyzji, że nigdy więcej nie opuszczę siebie.

Nie czekaj, aż ktoś Cię uratuje.

Zrób to sama z miłości, nie z lęku.