Granice.
Samo słowo u wielu osób budzi napięcie. Kojarzy się z murem, odrzuceniem, chłodem, egoizmem.
A przecież granice to nie kara dla innych – to troska o siebie. To wybór życia w zgodzie ze sobą zamiast w ciągłym dopasowywaniu się do oczekiwań.
Bo przez lata uczono nas, że:
– „Nie wypada odmawiać”
– „Nie bądź egoistką”
– „Trzeba być miłą”
– „Rodzinie się nie odmawia”
Efekt? Żyjemy w trybie poświęcania się. Robimy rzeczy wbrew sobie, żeby uniknąć konfliktu. Zgadzamy się na więcej, niż uniesiemy. A potem płacimy cenę: zmęczeniem, złością, wypaleniem, poczuciem winy.
Prawda jest taka: brak granic boli bardziej niż ich stawianie.
Granice nie odcinają Cię od świata – one pokazują, jak możesz być w nim naprawdę obecna.
Kiedy jasno komunikujesz, co jest dla Ciebie dobre, a co nie – ludzie zaczynają Cię traktować poważnie. A Ty sama odzyskujesz spokój i przestrzeń.
Granice to nie „nie chcę Cię”.
Granice to „chcę też siebie”.
Granice przeciekają powoli. A potem nagle orientujesz się, że Twój dzień, energia i emocje należą bardziej do innych niż do Ciebie.
Nie musisz zaczynać od wielkich rewolucji. Wręcz przeciwnie – najlepszy początek to małe kroki.
3 praktyczne ćwiczenia na start:
To proste ruchy, które dają ogromną ulgę.
Największy mit brzmi: „Jeśli zacznę stawiać granice, stracę ludzi”.
Nie. Jeśli zaczniesz stawiać granice, stracisz tylko tych, którzy chcieli Cię używać kosztem Ciebie.
Zyskasz tych, którzy naprawdę chcą być blisko – z Tobą, nie z Twoim poświęcaniem się.
Granice to fundament lekkości. Bo kiedy nie musisz ciągle udawać, że wszystko jest w porządku – możesz naprawdę oddychać.
Jeśli chcesz, żebym pomogła Ci ułożyć granice w Twoim życiu, tak by dawały Ci wolność i przestrzeń – napisz do mnie.